Jestem.
Bardziej
nowsza i świeższa. Z nową osobowością, niczym z „Poradnika pozytywnego myślenia”.
Zorganizowałam generalne porządki w głowie, przetransformowałam tuzin
umysłowych szuflad wypełnionych po brzegi uwarunkowaniami, blokadami, lękami i…
jestem. Trochę czasu i jeszcze więcej pracy mi to zajęło, ale chyba było warto.
I co dalej? Co zawiera
się w „jestem”? Wszystko... co
czyste. Nieskażone cierniami nienawiści, bólami świata, niskoenergetycznymi
pobudkami.
Wszystko... i nic.
Pogrzebałam swoje cienie
w sercu. Na stypie były tylko jeże. Jeden z nich miał zielony fartuszek i
fikuśne pantalony, wręczył mi coś, co na pierwszy rzut oka trudno porównać z czymkolwiek,
bez określonej formy, z napisem „skarpetki”. Ku mojemu zdziwieniu, znalazłam w
środku nic. Nic. Jednak z
wnętrza niby-nic-a-jednak-coś powiało
czymś nowym, nieznanym, wrażenie podobne do muśnięcia przez morską bryzę.
timedecreases |
~ coś musiało zostać zburzone wraz z fundamentami, by na miejscu
tego mogło powstać cokolwiek innego, lepszego, nowszego i świeższego. Otóż to, niby-pudełko z
niczym podsunęło mi podobne skojarzenie, ale korciło mnie, żeby spytać, po co tak
naprawdę mi puste opakowanie (jeśli tak to można nazwać; swoją drogą,
faktycznie mogły być tam kiedyś skarpetki, ale zważywszy na brak sprecyzowanego
kształtu trudno było doszukiwać się jakiejkolwiek genezy tejże rzeczy). Jeżyk
zaśmiał się i powiedział, że to idealny podarek z okazji rozpoczęcia nowego życiowego
etapu z tego względu, iż od teraz w puzderku będzie się zawierać to, czego
naprawdę pragnę i co chcę w sobie rozbudzać. Można to porównać do symbolicznej
białej kartki papieru. A co najlepsze, cokolwiek pięknego sobie wymyślę, przy odrobinie pracy i cierpliwości,
odnajdę to w środku. Później dodał, że trzeba o nie dbać, bo nie jest to już ograniczona
swoimi startymi krawędziami umysłowa, ale jednak martwa szuflada pomalowana na
kolor piaskowy, niczym ściany w szpitalu psychiatrycznym, do której wrzuca się
wszystko jak leci, tylko potężne narzędzie służące, najogólniej mówiąc, do czarowania, oczywiście przy współpracy z
nieograniczoną w swej istocie wyobraźnią oraz ostrożną i rozważną segregacją
myśli i treści. Myślę sobie, mądry gość. Podziękowałam jeżowi najpiękniej jak
potrafiłam i udałam się na kontemplację jestestwa, siadając w cieniu najpiękniejszej burzy włosów niewielkiej wierzby.
Zapomniałam puenty tegoż
zdarzenia, ale właśnie ta niby-pustka była cenniejsza niż cokolwiek innego.
Tak właśnie chciałam
opisać ten abstrakcyjny proces, który odbywał się dniami w moim chaotycznym
umyśle, będąc otoczona surowizną piaskowych, obdartych ze wstydu ścian i obcymi
spojrzeniami przepełnionymi nieufnością i bólem.
~ dziękuję! |
, niczego nie jest mi szkoda,
nic z tego, czego jeszcze mi brak
wystarczy, gdy kocham
huczy las, wieje wiatr
i także to, że
co noc zasypiamy twarzą w twarz
frontem do tej samej rzeki '
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz