sobota, 23 sierpnia 2014

in another lonely universe (...)

Jestem.
Bardziej nowsza i świeższa. Z nową osobowością, niczym z „Poradnika pozytywnego myślenia”. Zorganizowałam generalne porządki w głowie, przetransformowałam tuzin umysłowych szuflad wypełnionych po brzegi uwarunkowaniami, blokadami, lękami i… jestem. Trochę czasu i jeszcze więcej pracy mi to zajęło, ale chyba było warto.
I co dalej? Co zawiera się w „jestem”? Wszystko... co czyste. Nieskażone cierniami nienawiści, bólami świata, niskoenergetycznymi pobudkami.
Wszystko... i nic
Pogrzebałam swoje cienie w sercu. Na stypie były tylko jeże. Jeden z nich miał zielony fartuszek i fikuśne pantalony, wręczył mi coś, co na pierwszy rzut oka trudno porównać z czymkolwiek, bez określonej formy, z napisem „skarpetki”. Ku mojemu zdziwieniu, znalazłam w środku nic. Nic. Jednak z wnętrza niby-nic-a-jednak-coś powiało czymś nowym, nieznanym, wrażenie podobne do muśnięcia przez morską bryzę.
timedecreases
~ coś musiało zostać zburzone wraz z fundamentami, by na miejscu tego mogło powstać cokolwiek innego, lepszego, nowszego i świeższego. Otóż to, niby-pudełko z niczym podsunęło mi podobne skojarzenie, ale korciło mnie, żeby spytać, po co tak naprawdę mi puste opakowanie (jeśli tak to można nazwać; swoją drogą, faktycznie mogły być tam kiedyś skarpetki, ale zważywszy na brak sprecyzowanego kształtu trudno było doszukiwać się jakiejkolwiek genezy tejże rzeczy). Jeżyk zaśmiał się i powiedział, że to idealny podarek z okazji rozpoczęcia nowego życiowego etapu z tego względu, iż od teraz w puzderku będzie się zawierać to, czego naprawdę pragnę i co chcę w sobie rozbudzać. Można to porównać do symbolicznej białej kartki papieru. A co najlepsze, cokolwiek pięknego sobie wymyślę, przy odrobinie pracy i cierpliwości, odnajdę to w środku. Później dodał, że trzeba o nie dbać, bo nie jest to już ograniczona swoimi startymi krawędziami umysłowa, ale jednak martwa szuflada pomalowana na kolor piaskowy, niczym ściany w szpitalu psychiatrycznym, do której wrzuca się wszystko jak leci, tylko potężne narzędzie służące, najogólniej mówiąc, do czarowania, oczywiście przy współpracy z nieograniczoną w swej istocie wyobraźnią oraz ostrożną i rozważną segregacją myśli i treści. Myślę sobie, mądry gość. Podziękowałam jeżowi najpiękniej jak potrafiłam i udałam się na kontemplację jestestwa, siadając w cieniu najpiękniejszej burzy włosów niewielkiej wierzby.
Zapomniałam puenty tegoż zdarzenia, ale właśnie ta niby-pustka była cenniejsza niż cokolwiek innego.

Tak właśnie chciałam opisać ten abstrakcyjny proces, który odbywał się dniami w moim chaotycznym umyśle, będąc otoczona surowizną piaskowych, obdartych ze wstydu ścian i obcymi spojrzeniami przepełnionymi nieufnością i bólem.

~ dziękuję!

, niczego nie jest mi szkoda, 
nic z tego, czego jeszcze mi brak
wystarczy, gdy kocham
huczy las, wieje wiatr
i także to, że
co noc zasypiamy twarzą w twarz
frontem do tej samej rzeki '

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz